25 stycznia 2015

Zimowa niedziela


www.flickr.com

Też tak macie, że w niedzielę myślicie już o poniedziałku? Że do pracy… Że trzeba skoczyć na pocztę… Że dopytać panie w żłobku o coś… Kiedyś nie potrafiłam się tą niedzielą cieszyć. Teraz, odkąd mamy Groszka, niedziela jest dla nas, dla rodziny. Maluszek śpi. Rosół pachnie. Jeszcze w piżamie popijam kawę i zajadam się ciastem, które zostało z wczorajszej wizyty znajomych. Spadł śnieg. Pewnie nie utrzyma się nawet godziny, ale osadzony na dachach dodaje uroku. Szkoda, że nie ma takiej zimy, jak za naszego dzieciństwa. Gdy lepiło się bałwany i toczyło wojny na śnieżki. Czerwone od mrozu policzki i uśmiechnięte buzie – taki widok przychodzi mi na myśl. Młody, póki co, takiej zimy nie poznał, ale że ma ich za sobą niespełna dwie, to szanse wciąż są całkiem spore.

Nie mamy na dziś żadnych planów, żadnego ciśnienia. Spokojnie, leniwie. Obiad, spacer, wieczorem może uda się obejrzeć jakiś film… Lubię tak. Nie jest to codziennością. Nie jest to nawet cotygodniowy rytuał, tym bardziej więc, staram się takie dni celebrować i czerpać z nich jak najwięcej.  Nigdzie nie gonię, nigdzie się nie spieszę, nic nie muszę… Leniwa niedziela. I Wam takiej niedzieli życzę…

1 komentarz:

  1. Lubię taką niedzielę... A ciacho ze zdjęcia chętnie bym pochłonęła.

    OdpowiedzUsuń