Co
to był za wyjazd, co to był za weekend…! Może fizycznie nie czuję się jakoś
szczególnie wypoczęta, bo trochę posiedzieliśmy w sobotę wieczorem, a Groszku z
rana okazał się bezlitosny i obudził nas o 6:30, ale za to psychicznie – luz,
relax, reset totalny. Kupa śmiechu. Pyszne żarełko. Wybawione dzieciaki. Czego
chcieć więcej? Ale po kolei…
Od
jakiegoś już czasu planowaliśmy wyjazd do Lublińca. Miejscowość może mało
malownicza i uboga w atrakcje turystyczne, ale za to ludzie, którzy tam na nas
czekają – do nich warto byłoby jechać nawet do Psiej Wólki. Najlepszy
przyjaciel M. jeszcze z dzieciństwa, świadek na naszym ślubie i generalnie
świetny facet (a jaki przystojny! Dziewczynyyyy, mówie Wam hehehe). Jego żona –
nawet jak wstanie z łóżka, to wygląda jak modelka. Wysoka, szczupła, długie
blond włosy… Do tego, jak tylko się poznałyśmy, to od razu „zaiskrzyło”. Nie
raz rozmawiamy z M., że mamy szczęście, że tak się polubiłyśmy, bo z pewnością
gdyby tak owa żona okazała się wredną francą, tudzież zadufaną w sobie
paniusią, bądź też „pantofelkiem” (o intelekt orzęska mi tu chodzi), to z
pewnością kontakty byłyby co najmniej utrudnione, a chłopaki widywaliby się
zdecydowanie rzadziej. Na szczęście jest jak jest, a my spędzamy razem dobrych kilka
weekendów w roku (pamiętacie ten wpis? to właśnie o nich było) i zawsze nam mało. Wisienką na torcie jest fakt, że
niemal równocześnie zaszłyśmy w ciążę, a daty urodzenia naszych dzieci, dzieli
równo 4 tygodnie. Tym samym, już w ciąży razem rozważałyśmy zagrożenia, choroby
i wszystkie inne schizowate sytuacje. Razem też się uspokajałyśmy nawzajem, że
dzieci będą zdrowe, porody lekkie (yyyy tu nam się nie udało za bardzo) i
wszystko po prostu będzie dobrze. Teraz konsultujemy wszelkie katarki, kupki i
krzywe stawianie nóżek. Dodatkowo córcia tychże przyjaciół właśnie rozpoczęła
przygodę ze żłobkiem, zatem ja, (jako niemalże ekspert) służę radą i pomocą.
Największy plus tej sytuacji jest taki, że nie zamęczamy tymi naszymi
rozterkami, wątpliwościami i (nazwijmy to po imieniu!) schizami całego
otoczenia, bo same dla siebie nawzajem jesteśmy wystarczającym audytorium (nasi
mężowie chyba nie wiedzą, jakie mają szczęście). Jak się zatem można domyśleć,
nasze spotkania (kiedyś we czwórkę, a teraz już w szóstkę) są zawsze pełne
emocji, śmiechu i zwyczajnie sprawiają nam ogromna radochę. Nic, więc dziwnego,
że na ten wyjazd czekaliśmy „przebierając nogami” i choroba Grosia rzuciła
mroczny cień na całą eskapadę. Na szczęście w piątek okazało się, że syn nasz
pierworodny jest na tyle zdrowy, że planowany od dawna wyjazd, wciąż jest
możliwy do zrealizowania. A zatem pakowanie, szykowanie i fruuuu…
Na
miejscu dzieciaki wśród zabawek – pełnia szczęścia. My zajadający pyszności. No
i rozmowy, którym nie było końca. Byli z nami jeszcze jedni znajomi, wprawdzie
bez dzieci ale „rokujący”, także pełen dom, gwar i naprawdę pięknie spędzony
czas. Do tego bezdzietna koleżanka wprost uwielbia dzieci i zabawiała nasze
latorośle znaczną część czasu, co pozwoliło nam choć trochę odsapnąć. Gdy
dzieci posnęły dziewczyny zrobiły nasiadówkę w kuchni, a panowie drinkowali w
pokoju. Najlepsza opcja imprezowa, jaka może być. Zleciało w oka mgnieniu, za
chwilę był poranek, śniadanie, obiad i już trzeba było wracać. W sumie dobrze,
że wyjechaliśmy stosunkowo wcześnie, bo na trasie przywitały nas śnieżyce i
zawieruchy. Na szczęście na autostradzie nie było już tak źle i w miarę
sprawnie dotarliśmy do domu. Jako, że Groszku zawsze część drogi przesypia, to
i w tej kwestii dramatu nie było. Po powrocie byliśmy wszyscy troje tak
padnięci, że zdążyliśmy zjeść kolację (jakże zwyczajna się wydawała w
porównaniu z rarytasami, jakimi ugościła nas Pani Domu – zobaczcie na
zdjęciach), wykąpać się i padliśmy we trójkę jak kawki.
Jakie slodziaki:)) Czasami miło wyjechać gdzies poza miasto:*
OdpowiedzUsuńAno! I naładować baterie na kolejne tygodnie.
UsuńJak ta moja wnusia slicznie koloruje :) a Wiktor jaki przystojniak jak tata :)
OdpowiedzUsuńNatka utalentowana na wszystkich polach :) A za komplement dla Groszka dziękujemy (Tata pęka z dumy hihihi)
UsuńDobrze jest takie osoby mieć, taki rodzaj odskoczni. Każdy powinien mieć takie kogoś z kim czuje się dobrze i naturalnie.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak! :)
Usuń