3 lutego 2015

Kilka rzeczy, które już nigdy nie będą takie same

Rodzi się dziecko. Twoje dziecko. I nagle świat wywraca się do góry nogami. Wszystko widzisz inaczej. Co innego Cię cieszy, co innego wkurza… Zmienia się totalnie wszystko. Oto kilka rzeczy, które nigdy już nie będą takie same:
Hałasy i dźwięki ulicy – kiedyś obojętne i ledwo zauważalne, a dziś? Czy te samochody muszą tak trąbić?, Czemu ten pies tak szczeka?, Śmiejące się nastolatki? Nosz do cholery, przecież mi tu dziecko śpi!!!
Muzyka w galeriach – kiedyś mierząc nową bluzkę podrygiwałaś/eś sobie w rytm muzyki płynącej z głośników? Teraz nieeee! Teraz wkurza Cię na maxa, że coś tam grajdoli zdecydowanie za głośno i rozdrażnia i Ciebie i dziecię Twe.
Praca. Raport miesięczny czy roszczeniowy klient – kiedyś spędzały Ci sen z powiek? Teraz masz luuuuuz i dystans. Przecież i tak zdążysz na czas z raportem, a z klientem jakoś się dogadasz (albo i nie). Obecnie Twoje prawdziwe problemy, to: czy on(a) stawia dobrze stópki? Co z kaszkami, o których pisali w gazecie? Dawać je latorośli czy przerzucić się na inne? Który żłobek/przedszkole będzie najlepsze? Czy w tych rajtkach nie będzie jemu/jej za ciepło? Oto są prawdziwe problemy!
Infrastruktura i komunikacja miejska  –  dotychczas:  idziesz schodami, stajesz byle gdzie, siadasz jak jest wolne – finto. Obecnie: nie ma podjazdu dla wózków? klniesz pod nosem. Przepychasz się między ludźmi, walczysz o miejsce, w którym możesz normalnie stanąć z wózkiem, początkowo z kulturą, z czasem przejeżdżasz komuś po nogach.
Zakupy. Kiedyś po prostu nie stanowiły one problemu. Dziś wybierasz sklep, w którym po pierwsze: są kasy pierwszeństwa, po drugie: mieścisz się z wózkiem między regałami (serio!), po trzecie: mają tam wózki na zakupy, w których co większego malucha możesz w nich sadzać, wcisnąć bułkę w rękę i w spokoju kupić to, co potrzeba. Względnie robisz zakupy online z dostawą do domu.
Rozrywka. Rozrywką dla ludzi nieposiadających dzieci są wyjścia do klubów, kawiarni, kina. Rozrywką dla rodziców są wyjścia jakiekolwiek (w tym wyskoczenie do osiedlowego sklepiku, bo brakło jajek), pobyt w łazience bez brzdąca dobijającego się, wyjącego i drapiącego w drzwi, wypicie ciepłej kawy i zjedzenie ciepłego posiłku (to w sumie nie rozrywka, a luksus) i przeczytanie w spokoju książki (mam tu na myśli więcej niż pół strony).
Wizyty u znajomych. Zamiast podziwiać ich nową sofę, od wejścia robisz szybki rekonesans potencjalnych zagrożeń. Odsuwasz szklanki z brzegu stołu, właściwie wszystko, co się na stole znajduje przesuwasz na środek. Ramki, świeczniki – wszystko to wróży kłopoty. Telewizor najchętniej wyniosłabyś do drugiego pokoju albo schował/a w szafie. Prócz względów bezpieczeństwa latorośli i otoczenia, robisz to też po to, żeby znajomi chcieli zaprosić Cię ponownie.
I mimo, że nic już nie będzie takie samo, a Twoje postrzeganie świata zmieniło się diametralnie, nie zamieniłabyś tego na nic w świecie, a fakt, że jesteś, że wychowujesz swoje dzieci, że są one zdrowe i że możesz sobie na nie czasem ponarzekać, to największe szczęście, jakie Cię w życiu spotkało.


3 komentarze:

  1. Lepiej się tego nie dało ująć moja droga ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może jeszcze dodałabym parkowanie blisko wejścia, a tak poza tym, to wszystko się zgadza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! I to najlepiej tak, żeby łatwo było malucha wmontować w fotelik.

      Usuń