Rodzi się dziecko. Twoje
dziecko. I nagle świat wywraca się do góry nogami. Wszystko widzisz inaczej. Co
innego Cię cieszy, co innego wkurza… Zmienia się totalnie wszystko. Oto kilka
rzeczy, które nigdy już nie będą takie same:
Hałasy i dźwięki ulicy – kiedyś
obojętne i ledwo zauważalne, a dziś? Czy te samochody muszą tak trąbić?, Czemu
ten pies tak szczeka?, Śmiejące się nastolatki? Nosz do cholery, przecież mi tu
dziecko śpi!!!
Muzyka w galeriach –
kiedyś mierząc nową bluzkę podrygiwałaś/eś sobie w rytm muzyki płynącej z
głośników? Teraz nieeee! Teraz wkurza Cię na maxa, że coś tam grajdoli
zdecydowanie za głośno i rozdrażnia i Ciebie i dziecię Twe.
Praca. Raport miesięczny
czy roszczeniowy klient – kiedyś spędzały Ci sen z powiek? Teraz masz luuuuuz i
dystans. Przecież i tak zdążysz na czas z raportem, a z klientem jakoś się
dogadasz (albo i nie). Obecnie Twoje prawdziwe problemy, to: czy on(a) stawia
dobrze stópki? Co z kaszkami, o których pisali w gazecie? Dawać je latorośli
czy przerzucić się na inne? Który żłobek/przedszkole będzie najlepsze? Czy w
tych rajtkach nie będzie jemu/jej za ciepło? Oto są prawdziwe problemy!
Infrastruktura i
komunikacja miejska – dotychczas: idziesz schodami, stajesz byle gdzie, siadasz
jak jest wolne – finto. Obecnie: nie ma podjazdu dla wózków? klniesz pod nosem.
Przepychasz się między ludźmi, walczysz o miejsce, w którym możesz normalnie
stanąć z wózkiem, początkowo z kulturą, z czasem przejeżdżasz komuś po nogach.
Zakupy. Kiedyś po prostu
nie stanowiły one problemu. Dziś wybierasz sklep, w którym po pierwsze: są kasy
pierwszeństwa, po drugie: mieścisz się z wózkiem między regałami (serio!), po
trzecie: mają tam wózki na zakupy, w których co większego malucha możesz w nich
sadzać, wcisnąć bułkę w rękę i w spokoju kupić to, co potrzeba. Względnie
robisz zakupy online z dostawą do domu.
Rozrywka. Rozrywką dla
ludzi nieposiadających dzieci są wyjścia do klubów, kawiarni, kina. Rozrywką
dla rodziców są wyjścia jakiekolwiek (w tym wyskoczenie do osiedlowego
sklepiku, bo brakło jajek), pobyt w łazience bez brzdąca dobijającego się,
wyjącego i drapiącego w drzwi, wypicie ciepłej kawy i zjedzenie ciepłego
posiłku (to w sumie nie rozrywka, a luksus) i przeczytanie w spokoju książki
(mam tu na myśli więcej niż pół strony).
Wizyty u znajomych.
Zamiast podziwiać ich nową sofę, od wejścia robisz szybki rekonesans
potencjalnych zagrożeń. Odsuwasz szklanki z brzegu stołu, właściwie wszystko,
co się na stole znajduje przesuwasz na środek. Ramki, świeczniki – wszystko to
wróży kłopoty. Telewizor najchętniej wyniosłabyś do drugiego pokoju albo
schował/a w szafie. Prócz względów bezpieczeństwa latorośli i otoczenia, robisz
to też po to, żeby znajomi chcieli zaprosić Cię ponownie.
I mimo, że nic już nie
będzie takie samo, a Twoje postrzeganie świata zmieniło się diametralnie, nie
zamieniłabyś tego na nic w świecie, a fakt, że jesteś, że wychowujesz swoje
dzieci, że są one zdrowe i że możesz sobie na nie czasem ponarzekać, to
największe szczęście, jakie Cię w życiu spotkało.
Lepiej się tego nie dało ująć moja droga ;)
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze dodałabym parkowanie blisko wejścia, a tak poza tym, to wszystko się zgadza ;)
OdpowiedzUsuńOj tak! I to najlepiej tak, żeby łatwo było malucha wmontować w fotelik.
Usuń