11 czerwca 2014

Upalnie i burzowo


Miał być post na Dzień Matki, później na Dzień Dziecka i jak widać jest post na dzień…11 czerwca. Ciężko mi się zebrać ostatnio. Jeszcze dopadły nas te upały i chociaż uwielbiam lato i słońce i wysokie temperatury i w ogóle zdecydowanie jestem ciepłolubna, to z takich brzdącem, który nie może spać a ja nie bardzo jestem w stanie mu pomóc, jest niełatwo.
Upałty kojarzą mi się również z statystykami dotyczącymi śmiertelności starszych osób w tym okresie. Trochę to przygnębiające, no ale tak jest. Nie ma się co oszukiwać. Okazuje się jednak, że zjawisko to zbiera żniwa w jeszcze inny, drastyczny i przyprawiający mnie – w miarę świeżo upieczoną matkę, o mokre oczy i gulę w gardle. Okazuje się, że ludzie zamykają malutkie dzieci w samochodach i z różnych względów je tam zostawiają. W Stanach trwa kampania przeciwko takim procederom. Według upublicznianych w niej danych, na każde 10 dni umiera jedno dziecko z powodu zamknięcia w samochodzie podczas upałów. W dniu wczorajszym ojciec zostawił 3-etnią dziewczynkę w samochodzie na parkingu pod swoim zakładem pracy na 8h. Dziewczynka zmarła ja po tej wiadomości nie mogę dojść do siebie. Nie zamierzam tego ojca obrzucać błotem i publicznie kastrować, tak jak to robi gro internautów. Staram się znaleźć jakieś (choćby najmniejsze) wytłumaczenie, że może to nie on zwykle woził córkę do przedszkola (bo ponoć tam właśnie powinna była trafić), że może ona zasnęła, nie słyszał jej, zamyślił się, może miał jakieś problemy i dlatego o niej zapomniał. Jak strasznie musi się czuć teraz ten człowiek! Media rozpisują się, że przebywa w zakładzie psychiatrycznym. Jakoś mnie to nie dziwi…i obawiam się, że historia ta znajdzie smutny, a raczej jeszcze smutniejszy finał… Jak już pisałam, nie chcę osądzać tego ojca, nie zamierzam być tu wyrocznią, sądem, a tym bardziej katem. Chcę jednak zwrócić uwagę, że takie sytuacje się zdarzają i to okazuje się, że wcale nierzadko. W tym samym artykule, w którym relacjonują wczorajsze zdarzenie, nadmienia się o kolejnych kilku takich przypadkach i to jedynie w ostatnich dniach. Jacyś rodzice zostawili dziecko zamknięte w samochodzie i poszli zwiedzać Kraków. Nosz kuźwa, co się dzieje z tymi ludźmi?!? W poprzednich latach trąbiono wszem i wobec, żeby nie zamykać psów w samochodach w takie upały i zostawiać im przynajmniej uchylone okno, a teraz dzieci…??? Jestem wstrząśnięta, wzburzona, przerażona. Chyba ludzką bezmyślnością najbardziej. Dlaczego wszyscy (zapewne i ja) tkwimy w przekonaniu, że „mnie coś takiego nie spotka”, „mnie to nie dotyczy”??? Nie będę się rozpisywać już na ten temat, ale podejrzewam, że ton posta oddaje emocje jakie mi towarzyszą, więc możecie sobie jedynie wyobrazić, co działo się wczoraj. Patrze na małego i przechodzi mnie dreszcz. Ludzie! Myślcie! Skupcie się! Jesteście rodzicami – to praca 24h/dobę.
Znów ciężki temat, no ale jakoś tak już mam, że z reguły piszę, gdy coś mnie poruszy, a poruszają mnie ostatnio jakieś takie mocniejsze kwestie.
Obiecuję oficjalnie, że następne posty będą w nieco lżejszej konwencji i może jakąś fotką je okraszę, co by przyjemniej się zrobiło. A teraz idę ochłonąć, bo znów się zagotowałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz