Miał być post
na Dzień Matki, później na Dzień Dziecka i jak widać jest post na dzień…11
czerwca. Ciężko mi się zebrać ostatnio. Jeszcze dopadły nas te upały i chociaż
uwielbiam lato i słońce i wysokie temperatury i w ogóle zdecydowanie jestem
ciepłolubna, to z takich brzdącem, który nie może spać a ja nie bardzo jestem w
stanie mu pomóc, jest niełatwo.
Upałty kojarzą
mi się również z statystykami dotyczącymi śmiertelności starszych osób w tym
okresie. Trochę to przygnębiające, no ale tak jest. Nie ma się co oszukiwać.
Okazuje się jednak, że zjawisko to zbiera żniwa w jeszcze inny, drastyczny i
przyprawiający mnie – w miarę świeżo upieczoną matkę, o mokre oczy i gulę w
gardle. Okazuje się, że ludzie zamykają malutkie dzieci w samochodach i z
różnych względów je tam zostawiają. W Stanach trwa kampania przeciwko takim
procederom. Według upublicznianych w niej danych, na każde 10 dni umiera jedno
dziecko z powodu zamknięcia w samochodzie podczas upałów. W dniu wczorajszym
ojciec zostawił 3-etnią dziewczynkę w samochodzie na parkingu pod swoim
zakładem pracy na 8h. Dziewczynka zmarła ja po tej wiadomości nie mogę dojść do
siebie. Nie zamierzam tego ojca obrzucać błotem i publicznie kastrować, tak jak
to robi gro internautów. Staram się znaleźć jakieś (choćby najmniejsze)
wytłumaczenie, że może to nie on zwykle woził córkę do przedszkola (bo ponoć
tam właśnie powinna była trafić), że może ona zasnęła, nie słyszał jej,
zamyślił się, może miał jakieś problemy i dlatego o niej zapomniał. Jak
strasznie musi się czuć teraz ten człowiek! Media rozpisują się, że przebywa w
zakładzie psychiatrycznym. Jakoś mnie to nie dziwi…i obawiam się, że historia
ta znajdzie smutny, a raczej jeszcze smutniejszy finał… Jak już pisałam, nie
chcę osądzać tego ojca, nie zamierzam być tu wyrocznią, sądem, a tym bardziej
katem. Chcę jednak zwrócić uwagę, że takie sytuacje się zdarzają i to okazuje
się, że wcale nierzadko. W tym samym artykule, w którym relacjonują wczorajsze
zdarzenie, nadmienia się o kolejnych kilku takich przypadkach i to jedynie w
ostatnich dniach. Jacyś rodzice zostawili dziecko zamknięte w samochodzie i
poszli zwiedzać Kraków. Nosz kuźwa, co się dzieje z tymi ludźmi?!? W
poprzednich latach trąbiono wszem i wobec, żeby nie zamykać psów w samochodach
w takie upały i zostawiać im przynajmniej uchylone okno, a teraz dzieci…???
Jestem wstrząśnięta, wzburzona, przerażona. Chyba ludzką bezmyślnością
najbardziej. Dlaczego wszyscy (zapewne i ja) tkwimy w przekonaniu, że „mnie coś
takiego nie spotka”, „mnie to nie dotyczy”??? Nie będę się rozpisywać już na
ten temat, ale podejrzewam, że ton posta oddaje emocje jakie mi towarzyszą,
więc możecie sobie jedynie wyobrazić, co działo się wczoraj. Patrze na małego i
przechodzi mnie dreszcz. Ludzie! Myślcie! Skupcie się! Jesteście rodzicami – to
praca 24h/dobę.
Znów ciężki temat,
no ale jakoś tak już mam, że z reguły piszę, gdy coś mnie poruszy, a poruszają
mnie ostatnio jakieś takie mocniejsze kwestie.
Obiecuję
oficjalnie, że następne posty będą w nieco lżejszej konwencji i może jakąś
fotką je okraszę, co by przyjemniej się zrobiło. A teraz idę ochłonąć, bo znów
się zagotowałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz