Jesień
przyszła w tym roku prędzej, taka trochę nieproszona, takie przynajmniej mam
wrażenie. Może jeszcze liście utrzymują się na drzewach, ale czuć już ten
specyficzny zapach w powietrzu. Noce są zimne, że okno w sypialni już zamykamy,
bo budzę się z katarem. No i ciemno robi się znacznie szybciej. Także o dobry
miesiąc za szybko, ale witamy Panią Jesień.
Lubię jesień.
Nawet bardzo. Dobrze mi się kojarzy, a odkąd urodził się Groszek, stała się
czasem jeszcze bardziej szczególnym. Roczek malucha za pasem. Nie wiem kiedy to
minęło. Wiem jednak, że to był najpiękniejszy czas, jaki dotąd przeżyłam.
Skoro roczek
małego za pasem, to i mój powrót do pracy zbliża się wielkimi krokami.
Momentami odnoszę wrażenie, że mój lęk separacyjny jest silniejszy niż ten,
który odczuwa Grosio, ale zobaczymy jak to będzie. Póki co mam plan zacząć
wszystko trochę od początku, z innym nastawieniem, z znacznie zmniejszoną dawką
stresu i pracoholizmy, a ogromnym dystansem. Dobrze mi to zrobi. To znaczny liczę na to, że się uda, bo dobrymi
chęciami, to piekło wybrukowane, jak to mówi moja Mam, także trzymajcie kciuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz