Pisałam
kiedyś, że bywają takie dni, że wszystko jest przeciwko nam. No to mam teraz taki
cały tydzień! No sra się jedno za drugim. Znacie to? Na dodatek Groszek budzi
się w nocy minimum trzy razy i jedynym sposobem na ukojenie jest cyc, więc
chodzę na rzęsach. Syn mój ma centralnie gdzieś, że za kilka tygodni skończy
rok i wypadałoby już przesypiać całe noce bez przerwy. Jak miał dwa miesiące,
zaczął mi się budzić tylko raz – ok. 2giej, później zdarzało się nawet, że było
to ok. 3-4. No cudo. Takie miałam fajowe dziecię. Aż tu nagle się zesrało w
okolicach pół roku, gdy zęby dały o sobie znać i zostało takie zesrane po dziś
dzień. Zmęczona już jestem. Naprawdę. A jak myślę sobie o tych nocnych
pobudkach w kontekście mojego powrotu do pracy, to aż mnie dreszcz przechodzi i
momentalnie dostaję migreny. Czytam jakieś książki, poradniki, cudowne recepty
na przespane nocki i nic. Dupa zbita. Nasza pediatra doradziła taki myk z
herbatką, żeby podawać w nocy, a później przejść na wodę, ale co z tego wyjdzie…
Nie omieszkam podzielić się wrażeniami. A póki co, usiłuje przetrwać. Tylko jak
się coś jeszcze zesra na dniach, to nie ręczę za siebie. Ponoć mieszkam w
mieście mostów, także miejsc do skoku mam całą masę. Ponarzekałam. Od razu mi
lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz