27 listopada 2014

Matka Polka wiecznie biegająca

Sto lat nie pisałam… Wieeeeem… Ale Groszek wiecznie chory. Masakra jakaś z tym żłobkiem. Jeśli ktoś Wam kiedyś powie, że żłobek lub/i przedszkole, to istna wylęgarnia zarazków, to tak – ma świętą rację. Od września w sumie młody był w żłobie może z 5 tygodni. Do tego naprawdę cięeeeeeeżka aklimatyzacja. No niefajnie ogólnie. Niefajne te początki. Teraz już znacznie lepiej. Jest radość i ochota w jego oczkach, gdy dzielnie maszeruje do sali z pampkami pod pachą. Choróbska nadal są, no ale gdzieś i kiedyś nabyć tę odporność musi. Ja za kilka dni wracam do pracy. Po blisko półtorarocznej przerwie. Stresa mam niemałego, nie powiem. Do tego przetasowania i roszady, jakie tam nastąpiły napawają mnie obawą, ale muszę to jakoś ogarnąć. Mam plan postawienia mojego oddziału na nogi i zamierzam go konsekwentnie realizować. Trzymajcie więc za mnie kciuki.

Oczywiście te wieczne choroby Groszka, a do tego nieprzespane nocki ściśle powiązane ze sławetnym ząbkowaniem, zmitrężyły większość moich planów. I tak: nie umyłam okien, nie zrobiłam generalnych porządków w kuchennych szafkach, nie poukładałam „od linijki” ubrań w szafie, nie wyrobiłam młodemu dowodu (tu kanał – wiem. Wstydzę się!), nie poszłam na basen, jogę ani jakiekolwiek zajęcia dla mnie i niestety nie wyspałam się na zapas. Jakoś wiecznie czasu brakuje, no ale co zrobić… (nadużywam wielokropków czy mi się zdaje?) Trudno się mówi. Świat się nie zawali od moich brudnych okien. Chociaż mam jeszcze dwa dni, może coś zdziałam. Nie ukrywam jednak, że najchętniej położyłabym się w wannie bądź w łóżku i skończyła książkę, którą czytam urywkami. (Jakiegoś nowego Cooka pożyczyłam, o hamburgerach. Zrelacjonuje później, o ile kiedyś ją skończę.) Może tak zrobię. Może wybyczę się przez te dwa dni ile wlezie. A co? Kto mi zabroni? Póki co lecę nastawić pranie, bo Groszek śpi, trzeba więc korzystać. Matka Polka wiecznie biegająca – tak to ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz