www.kwejk.pl
Jestem
już stara. I bynajmniej nie mam tu na
myśli kurzych łapek i innych „znaków czasu” na mej twarzyczce, choć niektórzy mogliby
powiedzieć, że „botoks się już o mnie upomina”. Tu na luzaku, jakoś to dźwigam
i nie mam z tym problemu. Jest z kolei cały szereg zachowań lub/i sytuacji, w
których uświadamiam sobie, że nastolatka to już ze mnie kiepska.
- Coraz częściej wyglądam lepiej w „czymś klasycznym”, niż w „czymś modnym”. Ostatnio, gdy chciałam sobie sprawić płaszcz „oversize”, mój mąż skomentował, że wyglądam jak sprzątaczka (bez urazy dla Pań sprzątających), także tego…
- Nie wiem co jest aktualnym hitem, tudzież przebojem. Ostatnio na bieżąco byłam, gdy wszyscy nucili „Somebody that I used to know” Gotye, czyli jakieś 3 lata temu?
- Nie jestem też na bieżąco z obecnym slangiem. O ile „wtf” i „btw” nadal potrafię sprawnie wpleść w zdanie, to już „lol”, „ faktoza” i inne „epickie” wyrażenia mnie przerastają. Nie ogarniam i już.
- Czytam etykiety artykułów spożywczych, zwracam uwagę na zdrowe odżywianie (bo zawał już w zasięgu ręki), a moim postanowieniem noworocznym jest nie jeść w Macu. Serio, serio!
- Nie chce mi się imprezować. I nie jest to związane z macierzyństwem, bo miałam to już przed ciążą. Zwyczajnie mi się nie chce. Te zatłoczone kluby, nabici ludzie, panny rzygające w zaułku… to już chyba nie dla mnie. Jeszcze jakaś domówka ok, ale wyjścia w miasto zdarzają się już napraaaawdę sporadycznie.
- Jak już zdarzy nam się imprezować, to (tu na szczęście większość znajomych przejawia ten sam punkt widzenia) najlepiej w piątek, żeby w sobotę mieć kaca, a w niedziele móc jeszcze dojść do siebie przed kolejnym tygodniem. Kiedyś potrafiłam ostro imprezować 4 dni pod rząd i to tydzień w tydzień! Ehh…
- Kiedyś na imprezie chipsy były „zagrychą”, a ogórki do wódki to już był rarytas, teraz suto zastawiony stół jest podstawą „żeby mieć dobry podkład”.
- Kac – unikam jak ognia. Jak już przyjdzie mi się z nim zmierzyć, to spędzam go w łóżku, obłożona żarciem. Oczywiście większość dnia przesypiam. Gdzie te czasy, gdy prosto z imprezy brałam prysznic i szłam na zajęcia?
- Idealny babski wieczór w moim wyobrażeniu, to dresy, maseczki i babski film, a nie sucze szpilki i shoty przy barze.
A
jak jest z Wami? Macie podobnie czy to ze mną jest już tak źle?
(Jak
wiadomo, o imprezowanie i alkoholizowanie się obecnie u mnie trudno, zatem
tekst ten należy odnieść do całokształtu ostatnich kilku lat. Wynika z tego, że
stara byłam chyba już przed 30-tką)
Wiesz jak to mawiają starsze Panie "każdy wiek ma swoje prawa" ;-) myślę że sucze szpilki i imprezy przy barze potrzebne były żeby dobrze i seksy się poczuć teraz pewnie mąż Cię dostatecznie docenia a i szalone taneczne imprezy masz pewnie dość często ;-) co do zdrowych odruchów, braku sił i chęci to niestety nie będę zaprzeczała
OdpowiedzUsuńNie jesteś stara tylko dojrzała ;). Ktoś ostatnio napisał mi coś mądrego "każdy ma swoje priorytety i trzeba to ogarniać " myślę że tak właśnie jest. A dresy maseczki i film co coś co musimy koniecznie zorganizować.
OdpowiedzUsuńBuahahahhaha nieeeee :D Czyli, że ja już też? Oh nooooooooo! BTW fajnie tu u Was ;)
OdpowiedzUsuń