11 stycznia 2015

Taki kop pozytywnej energii

Grosio śpi, kawa pachnie i mam chwilę, żeby coś napisać.  Chciałabym nawiązać do tego, co się dzieje na blogu od wczoraj. Do tych wyświetleń, lajków, wiadomości… Tak, przyznaje się… jaram się jak wściekła! I cieszy mnie każdy wyraz sympatii i aprobaty (żeby nie było… konstruktywna krytyka też jest mile widziana. Dzielnie przyjmę na klatę, a wszelkie uwagi przeanalizuję). Wiadomo jednak, że najbardziej cieszy to, czego się nie spodziewaliśmy. No doooobra, liczyłam na kilka w miarę pochlebnych opinii i miłe słowa od mojego babińca, a przynajmniej jego części. Niektóre z Was (tak, tak, Ciebie szczególnie mam na myśli Bejbe) dały mi swoimi słowami takiego pałera, że mogłabym góry przenosić. To niesamowite jak bardziej mi się chce, jak mocniej mnie to cieszy, jak więcej zapału we mnie dzięki Wam. Piszcie, chwalcie, karmcie moją próżność, ehe, ale też krytykujcie, narzekajcie, no i najważniejsze: upominajcie się o więcej, jeśli tego „więcej” oczekujecie. Jesteście takim moim osobistym motywatorem, mobilizatorem. Wrzucajcie pomysły, tematy, o których chciałybyście czytać. Ok, ok, chcielibyście… ale wszyscy jesteśmy świadomi, że odbiorcy tego typu pisadeł i czytateł, to głównie kobiety. Także, Baby moje drogie dziękuję. Na kogo, jak kogo, ale na Was zawsze można liczyć. Dzięki za mega kopa pozytywnej energii.
Aaaa… mile widziane są też komentarze na blogu. Pozmieniałam już coś w ustawieniach i teraz każdy swobodnie może coś nadziergać.

Aaaa 2: postów jest ponad 30 (dostawałam sygnały, że widzicie tylko kilka ostatnich), więc jeśli komuś się dobrze czyta i nie ma nic lepszego do roboty, to zapraszam do sznupania w archiwum.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz