21 sierpnia 2014

Jesień przyszła trochę nieproszona

Jesień przyszła w tym roku prędzej, taka trochę nieproszona, takie przynajmniej mam wrażenie. Może jeszcze liście utrzymują się na drzewach, ale czuć już ten specyficzny zapach w powietrzu. Noce są zimne, że okno w sypialni już zamykamy, bo budzę się z katarem. No i ciemno robi się znacznie szybciej. Także o dobry miesiąc za szybko, ale witamy Panią Jesień.
Lubię jesień. Nawet bardzo. Dobrze mi się kojarzy, a odkąd urodził się Groszek, stała się czasem jeszcze bardziej szczególnym. Roczek malucha za pasem. Nie wiem kiedy to minęło. Wiem jednak, że to był najpiękniejszy czas, jaki dotąd przeżyłam.
Skoro roczek małego za pasem, to i mój powrót do pracy zbliża się wielkimi krokami. Momentami odnoszę wrażenie, że mój lęk separacyjny jest silniejszy niż ten, który odczuwa Grosio, ale zobaczymy jak to będzie. Póki co mam plan zacząć wszystko trochę od początku, z innym nastawieniem, z znacznie zmniejszoną dawką stresu i pracoholizmy, a ogromnym dystansem. Dobrze mi to zrobi.  To znaczny liczę na to, że się uda, bo dobrymi chęciami, to piekło wybrukowane, jak to mówi moja Mam, także trzymajcie kciuki.

A póki co, lecę gonić malucha na czworakach, bo to w ostatnich dniach nasza najlepsza zabawa. Dobrze przez chwilę znów być dzieckiem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz