Wiem, wieki się nie
odzywałam… Wiem, obiecywałam, że będę pisać… ja to wszystko wiem, ale
nieobecność M. sprawia, że ta szara rzeczywistość naprawdę staję się SZARA.
Prócz chronicznego zmęczenia, jestem wyzuta z jakichkolwiek chęci działania.
Pustka po prostu. Jasne, Wasze maile, wiadomości… to mnie napędza, ale jak już
mam siąść i zacząć pisać, jak już post niemal gotowy w głowie, to proza życia
zabija wszelką inwencję. Poprawię się. Serio. A na pewno bardziej się postaram.
Póki co, jesteśmy od kilku tygodni w komplecie, ja właśnie skończyłam się
urlopować i czuję się o nieeeebo lepiej. Na każdym gruncie. Fotorelacja znad
Bałtyku będzie na pewno, a póki co szukam jakichś sensownych wskazówek w
okiełznaniu Groszka. Tosz to szatanek mały. Niczego się nie boi. Totalnie nas
nie słucha. Owszem, zauważyłam z ulgą ostatnio, że jednak ma jakieś granice,
ale wytyczył je sobie daleeeeko za daleko. Nie ogarniamy. Ręce nam opadają.
Szukam, pytam, czytam… Pierwszy z brzegu przykład: wyszperałam gdzieś, że gdy dziecko
rzuca przedmiotami, należy takie zachowanie skanalizować i przetworzyć w
zabawę. Tak więc ja – Matka „dam radę” Polka, kombinuje, przygotowuje wiaderka,
pudła i inne takie, żeby mój syn pierworodny (z charakterkiem niewątpliwie „po
mamusi”) wywalił całą zawartość na podłogę i zaczął sobie rzucać czym popadnie
w ścianę. No nie działa nam to. Nie działa i już.
Urlop spędzaliśmy z
przyjaciółmi. Mają córkę w wieku Groszka. Tak, wiem, że to dziewczynka. Wiem
też, że dzieci bywają różne, ale musielibyście to widzieć. Ona – grzeczna,
posłuszna, stonowana i Groszek – barbarzyńca (taką pieszczotliwą „łatkę”
zyskał, co chyba mówi samo za siebie).
Obecnie męczę J. Juula, bo
to ponoć klucz do zrozumienia charakternego dziecięcia. Na pierwszy ogień
poszło „Twoje kompetentne dziecko”. Niedawno zaczęłam, więc żadnych mądrości tu
(jeszcze?) nie przekaże, a uczucia mam mieszane. No nic… zobaczę, jak dobrnę do
końca. Tak sobie jednak pomyślałam, że może Wy coś poradzicie, doradzicie?
Przecież tu matki głównie mnie czytują (tak przynajmniej wynika z maili i statystyk),
także liczę na Waszą pomocną dłoń, bo mnie się pomysły wyczerpały. Karma, Moi Drodzy,
karma mnie dopadła i jak echo odbijają się słowa mojej Mamy „no jak mamusia”.
Co zrobić…? Może i dzieć mój wygląda jak tatuś, ale popalić daje „jak mamusia”.
Bejbe! Ja wiem, ja wiem, ale pamietasz tą naszą rozmowe gdyby te nasze dzieciaki się zamieniły? Wcale by nie było dla Was tak fajnie ;-) a poza tym wiek 2 lat rządzi się swoimi prawami, myślę, że jeszcze będziesz z łezką w oku wspominać ten czas (będziemy ;-))
OdpowiedzUsuń"Z łezką"?? Żartujesz! Ja bankowo nie! Osiwieje, nim to się skończy. Ale panie w żłobie też mówią, że chłopak musi mieć charakter. Grosio zdecydowanie go posiada. Przy czym nadal marzę, by Groszku choć przez chwilę był taki grzeczny, jak Natka. Ściskam mocno :*
UsuńA już myślałam, że nie wrócisz, a tu taka miła niespodzianka! Łączę się w bólu wyzucia z jakichkolwiek chęci do czegokolwiek i porad żadnych nie mam, bo ja się na dzieciach kompletnie nie znam, a czasami mam wrażenie, że na swoim to już wcale... Pozdrowienia i uściski :)
OdpowiedzUsuńJestem! Żyję! Płodzę te teksty. Może z mniejszą częstotliwością, ale liczy się jakość, co nie? ;) Uściski, szczególnie dla Panny M., co to Jej Matka sie w ogóle na niej nie zna :P
UsuńTracy Hogg - Język niemowląt i Język dwulatka. Dla mnie biblia! Czytałaś??
OdpowiedzUsuńZdecydowanie Tracy Hogg. Też polecam. Nam bardzo pomogła przy krnąbrnej pannicy ;)
UsuńNo czytałam, czytałam. Początkowo byłam zachwycona, ale teraz odnoszę wrażenie, że to taka trochę tresura jest. Nie wiem... Jeszcze męczę Juula, więc ostatecznej opinii sobie nie wyrobiłam.
UsuńJespera Juula bardzo polecam. Jeszcze warto przeczytać "NIE z miłości". Nam bardzo pomogło w obliczu buntu dwulatka, a i odnośnie relacji z otoczeniem, książka ta jest niezwykle pomocna. Koniecznie napisz o swoich odczuciach, gdy skończysz czytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina
"NIE z miłości" też nabyłam. M. czyta i później będziemy sie wymieniać spostrzeżeniami. Trochę mnie pocieszyłaś, że Wam te książki pomogły. Momentami wątpię, czy cokolwiek nam ulży w obliczu kształtowania "charakterku" mojej latorośli :/
Usuń