10 listopada 2015

A później to już z górki...




M. nadal daleko ciałem, choć sercem ciągle przy nas. Ciężko jest tak osobno. Nigdy bym się nie zdecydowała na takie życie „na dłużej”. A może to już jest to „dłużej”? Bo co dla kogo to znaczy? Dla nas rok to niby jeszcze krótko, a każdego dnia skreślam kolejną liczbę w kalendarzu. I w samotne wieczory zaglądam do pustego kubka po herbacie i nie ma mi kto zrobić nowej. I na niedzielny spacer z Groszkiem sami idziemy. Rok. „Tylko” rok. Dla innych miesiąc byłby już nie do zniesienia. Ale podjęliśmy decyzję, więc zmagamy się, walczymy… Chociaż ciężka to walka i zdecydowanie nierówna. I wysoką cenę ponosimy za tę decyzję. Nie wiem kto bardziej, kto z nas wyższą… Ja – wnosząc na drugie piętro śpiącego Groszka w wózku, zakupy, pampki i jeszcze autko spadło i awizo w skrzynce, a poczta przecież do 17-tej…? Czy M. – którego nie budzi szczebiotliwy głosik każdego dnia, który nie widzi jak syn buduje coraz to wyższe wieże z klocków, garaże dla autek, składa coraz to trudniejsze zdania w tym poplątanym, dziecięcym szyku? A może Groszek właśnie, który rankiem klepie puste miejsce w łóżku stwierdzając „tatusia nie ma”? Nie wiem czy stojąc przed tym wyborem po raz drugi, zdecydowalibyśmy się na taki krok. Ale bliżej już, niż dalej… Za pasem Święta i cudny, wspólny czas. A później to już z górki… tylko jeszcze teraz musimy się wspólnie na tę górkę wdrapać.

3 komentarze:

  1. Popłakałam się. Jakoś tak nie wiem czemu. Tule Cię mocno. Jeszcze tylko trochę. Wytrzymacie! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Babo! Dasz rade! Dzielna jesteś!

    OdpowiedzUsuń
  3. :( znam to........

    OdpowiedzUsuń